Jak donoszą pewne źródła, spam towarzyszy nam już prawie trzy dekady. Pierwszą wiadomość posiadającą wszekie znamiona spamu, posłano 3 maja 1978. Zapewne niektórzy czytelnicy wydzierali się w niebogłosy z powodu mokrej pieluchy, względnie dopiero byli w planach ;-)
Tamten email mimo, że nie przeszedł niezauważony, nie wywołał żadnej zapisanej reflekcji na temat przyszłości emaila jako-takiego. A szkoda, bo na dzień dzisiejszy 80, w porywach do 90% całej światowej korespondencji to spam, wypluwany przez botnety (np. Srizbi i koledzy) w ilości szacowanej na około 120 bilionówmiliardów wiadomości dziennie i przynoszący milionowe zyski podmiotom przestępczym.
W międzyczasie zwalczanie spamu stało się mocno okupowaną nisza rynkową. Produktów pozwalających na eliminację niechcianej korespondencji jest sporo. Wg firmy Ferris Research koszty walki ze spamem oscylują wkoło 140 bilionówmiliardów dolarów (w samym tylko roku 2008), więc jest o co walczyć w tej niszy…
Spam przyciągnął uwagę opinii publicznej w 1994 roku, kiedy to para prawników ze Stanów zaatakowała Usenet ofertami swoich usług. Potem nawet napisali o tym książkę…
Później było już tylko gorzej, spamerzy coraz bardziej udoskonalali techniki uprzykrzania innym życia. Zapewne nikt nie zauważył, kiedy dokładnie zaczęto wykorzystywać botnety do wykonywania czarnej roboty. Spam zawitał nawet na fora dyskusyjne oraz na blogi w formie komentarzy czy nowych postów. „Reklamy” nie omijają nawet komunikatorów.
Jedyną jak do tej pory skuteczną formą akcji retorsyjnej przeciwko spamerom był sławny projekt Blue Frog, którego skuteczność wywołała jeden z największych ataków DDoS skierowanych w producenta tego oprogramowania. Jak wyraził się jeden z największych spammerów świata: „Blue Frog znalazł skuteczny sposób na powstrzymanie spamu. Nie mogę do tego dopuścić” (za wikipedią). Projekt jest kontynuowany dalej jako Open Source, jednak jak do tej pory bez spektakularnych sukcesów. Skuteczność reszty metod doświadczamy na sobie codziennie z różnym skutkiem.
Z ciekawostek, można przytoczyć wypowiedź Billa Gatesa, który w roku 2004 obiecał, że całkowite wyeliminowanie spamu nastąpi w roku… 2006. Różne wizje Billowi G. wychodziły, nie da się ukryć, w tym przypadku jednak mylił się okrutnie…
Można nawet postawić dość śmiały wniosek z pogranicza makroekonomii i informatyki. Całkowite wyeliminowanie spamu może spowodować upadek gałęzi przemysłu informatycznego, która zajmuje się walką ze spamem. ;-)
Dopóki ludzie będą uważali email za istotny środek komunikacji, dopóty spamerzy będą nas irytować kolejną setką wiadomości o powiększeniu organów czy też nakłaniać do wzięcia niebieskiej pigułki.
Nawet, jeżeli spadnie popularność poczty elektronicznej na rzecz innych (zapewne jeszcze niewymyślonych) środków komunikacji i dopóki stosunek przychodów do kosztów będzie dodatni – będziemy spamowani. Dopóki ludzie będą klikać w linki ze spamu i korzystać z promocyjnych ofert na zegarki Rolox, czy kupować podróbki Viagry za ułamek oficjalnej ceny, czarny rynek zareaguje na popyt. Skuteczność spamu oscyluje w okolicach promila, jednak przy 120 bilionach wiadomości na dobę promil zaczyna być całkiem sporą liczbą.
4 komentarze do
28 kwietnia, 2008 o godzinie 09:05
120 billion to 120 miliardów, a nie bilionów!
28 kwietnia, 2008 o godzinie 10:03
To zależy czy pisał to Brytyjczyk czy Amerykanin bo w bryt. bilion = bilion w am. bilion = miliard ;)
28 kwietnia, 2008 o godzinie 11:51
Jak ktoś tłumaczy z angielskiego na polski to powinien przetłumaczyć billion na miliard i nie zależy kto to pisał. Zły tłumacz to jest…
28 kwietnia, 2008 o godzinie 12:17
Oczywiście poprawione na właściwą jednostkę, czasem się człowiek zapomni w bitewnym szale.