Japonia przeżywa aktualnie rozkwit ale nie kwitnących wiśni, a rozproszonych ataków sieciowych (DDoS), którymi cyberprzestępcy szantażują ofiary, proponując rozwiązanie problemu (zaprzestanie ataku :), w zamian za duuuuużą kwotę pieniędzy. Atak jest oczywiście przeprowadzany przez armię komputerów zombie, które są częścią większeeeego botnetu. Jak informuje dziennik Yomiuri, duża firma z Japonii stała się ofiarą sieciowego ataku. Witryna firmy była niedostępna przez tydzień, Średnio generując straty na poziomie 50 milionów jenów dziennie (1 mln złotych).
Krótko po rozpoczęciu zalewania łącz internetowych i usług firmy, zarządzający witryną otrzymał e-mail o następującej treści:
„Czy strona twojej firmy jest nadal niedostępna? Występuje problem z twoją stroną i oferujemy Wam rozwiązanie tego problemu. Koszt naprawy wynosi 480 000 jenów. Jeśli nie uiścicie opłaty, możecie spodziewać się dalszych problemów”
Po zignorowaniu wiadomości od szantażysty, strona w wyniku ataku, była niedostępna przez tydzień, narażając firmę na pokaźne straty finansowe. Wielkość ataku dochodziła do 6 GigaBajtów danych przesyłanych w ciągu sekundy!!!. I jeśli ktoś zastanawia się czy przez przypadek autor artykułu nie pomylił bajtów z bitami (1 bajt = 8 bitów) to zapewniam, że ataki na tym poziomie (i wyższym) zdarzały się już wcześniej w sieci.
W połowie kwietnia 3 firmy zostały zaatakowane w podobny sposób. Opłata wynosiła 500 000 jenów (10 tyś złotych). Jedna z firm postanowiła nie płacić i opłata naturalną siłą rzeczy (tudzież botnetu), wzrosła do 1 000 000 jenów. Warto więc czasami szybko zastanowić się, oszacować ryzyko i mimo pierwszej zasady mówiącej – z terrorystami się nie negocjuje – zapłacić :]
Ataki DDoS, a następnie wymuszanie na ofiarach określonej opłaty za ochronę to proceder obecny w Europie i Stanach Zjednoczonych od roku 2004. Jak widać są dziedziny, w których przodujemy i wygrywamy z takim potentatem technologicznym jakim jest Japonia :]
W artykule podkreślany jest także problem braku wiarygodnych źródeł na temat skali problemu. Wiele firm (co nie wydaje się specjalnie zaskakujące), w ogóle nie informuje o tego typu zajściach, a już tym bardziej nie podaje kwot poniesionych strat.
Widać, że nie tylko SPAM ale także stare dobre metody spożytkowania botnetów, podróżują po świecie zdobywając nowe tereny ekspansji.
2 komentarze do
24 marca, 2009 o godzinie 00:10
Witam mam pytanie o jaką tu firmę chodziło bo widze, że link źródłowy wygasł…
24 marca, 2009 o godzinie 12:28
Wrzuć link w wyszukiwarkę, jest jeszcze kilka źródeł. Jeśli dobrze pamiętam sprawę opisywał dziennikarz japoński lecz nie podawał nazwy firmy.