Że jest kryzys to już przecież wszyscy wiemy i że radzić sobie jakoś trzeba to także jest oczywistością :} Pomysły na nowe usługi mogące przynosić zysk są jak miło widziane przy założeniu, że koszty generowane będą jak najmniejsze. Na przestrzeni ostatnich miesięcy pojawiają się ciekawe usługi na rynku cyberprzestępczym, które bezpośrednio zajmują się tłumaczeniem dowolnych treści na wiele języków. Założenie jest bardzo proste – jeśli planujecie duża międzynarodową kampanię phishingową to bardzo ważnym elementem jest aby strona, która będzie imitowała oryginalną (banku itp.) była przetłumaczona fachowo, a nie za pomocą prostego automatycznego oprogramowania tłumaczącego. Bo w sytuacji gdy klient napotyka na tekst: prosić się zalogować wasze ważności to wybitnie zmniejsza się ilość osób, które mogą nabrać się na taką podróbkę. Dlatego ważne jest aby tłumaczenia były naprawdę wysokiej jakości. Jako, że jako klienci takiego tłumacza bardzo zależy nam na anonimowości – ogłaszający się zastrzegają, że nie logują żadnych adresów IP, połączeń i szczegółowych danych, a po zakończeniu tłumaczenia (i opłacie za pomocą różnych płatniczych metod) zupełnie znikamy z ich rzeczywistości. Nic tylko brać i tłumaczyć!
A gdyby tego było mało to pojawiła się ostatnio o wiele ciekawsza usługa, także związana z tłumaczeniem. Mianowicie możemy uruchomić opcję, w której nasz serwis oszukujący ludzi wejdzie w posiadanie kontaktu telefonicznego mówiącego różnymi językami. Innymi słowy możemy wykupić dostęp do osób podających się za nasze biuro obsługi klienta i do tego w kilku językach! Cena takiej rozmowy po uprzednim poinstruowaniu (hm.. szkoleniu?) osoby rozmawiającej jaki rodzaj kitu ma wciskać ofiarom to 6 – 9 $ za rozmowę. Bardzo ciekawie się zapowiada rok 2009 jak widać. Piękna usługa! ;]
Źródło: http://ddanchev.blogspot.com/2008/11/localizing-cybercrime-cultural.html
http://ddanchev.blogspot.com/2008/12/localized-social-engineering-on-demand.html
2 komentarze do
1 lutego, 2009 o godzinie 09:38
A czy nie można poprostu skopiować tekstu z oryginalnej strony zamiast tłumaczyć…?
1 lutego, 2009 o godzinie 22:49
no, nie do końca, bo nie ma przecież banku, który każe nam podawać dane swojej karty kredytowej ;-) więc trzeba mieć dobrze przetłumaczone teksty. No i jak taka np. Rumunia by chciała copy-paste zrobić, to skąd niby mają wiedzieć który tekst to tekst właściwy, a który to reklama? I by wyszły różne potworki. A tak, szybko i na temat, tekst jest od razu poprawnie tłumaczony i od razu można naciągać niewinnych ;-).