Pod koniec zeszłego tygodnia otrzymałem wiadomość od właściciela firmy, z którą współpracuję. Często w ten sposób wymieniamy się projektami i informacjami, więc w samym fakcie otrzymania takiej wiadomości nie było nic niezwykłego, nawet w niedzielę. Jego nazwisko jako nadawcy uśpiło mą czujność i nie zwróciłem uwagi, że przeglądam skrzynkę prywatną (on tego adresu na pewno nie ma), a nie firmową.
Jednakże niecodzienny temat skłonił do przemyśleń. Rzadko bowiem tytułuje swoje wiadomości „Advertising, the goods for the test is given free of charge” (jeśli w ogóle to robi, ugh!). Treść (na obrazku obok) też niecodzienna – w tym zakresie nie współpracujemy na pewno.
Czytaj dalej »